Czterech na pięciu dentystów poleca tego blogspota.

Powinnam teraz robić przegląd

Włączamy licznik. Jest niedziela 21:37. Przegląd w piątek. Liczba prac wynosi wspaniałe i okrągłe ZERO. Do ilu cudownych dzieł tym razem uda mi się dobić w cztery dni, bo dzisiaj postanowiłam napisać notkę na bloga? Jeszcze nigdy nikt nie trafił w odpowiednią liczbę. Jeśli kiedyś zobaczę w komciu "strzelam 10/100" i przyniosę 10/100, to wiszę komuś herbatkę. Albo ciastka.
Na ostatnim malarstwie postanowiłam być modelem. Nigdy więcej nie zrobię sobie takiej krzywdy. Nawet pomimo tego, że na każdej przerwie wstawałam i przetaczałam się po sali, to nie mogłam wysiedzieć w miejscu. I jeszcze nie miałam słuchawek, więc puszczałam muzykę z telefonu jak gimbaza w autobusie. To mnie trochę boli w serce.
Tak samo jak pan Klonowski.
Ale cóż takiego uczynić miał uwielbiany przez naszą grupę, najwspanialszy na świecie nauczyciel języka niemieckiego?
"Proszę pana!!111 Mam dość!!11 Pan ciągle udaje, że mnie nie słyszy. Jak pan od snycerstwa. Ale pan od snycerstwa naprawdę jest głuchy, a pan sobie udaje!!11" powiedziałam ze zdenerwowaniem (które podkreśliłam jedynkami zamiast wykrzykników), ale on jedynie spojrzał na mnie dziwnie i skwitował to krótkim "Co? Możesz powtórzyć?", uśmiechnął się i sobie poszedł.

A teraz dumdumdum pora na cytaty ze szkicownika.

"- Popłakanie się na wfie było najbardziej lamerską rzeczą, jaką zrobiłam w życiu...
- Nie. Raz na jakiś czas nosisz koszulkę sabatonu"
"- Śmieszny jest ten twój polarek. Taki w kratkę" - Ola
"- Ty już masz kobiece rysy twarzy
- Chyba na dupie" - nie wiem kto to wpisał do szkicownika, ale to dla niektórych musi być zabawne, skoro się tam znalazło
"Zajebali mi na woodstocku nowe hadeki :'( Jak miałem je na nogach" - zirytowany pan spod netto
"Ten Kuba to taki jak brudas wygląda, a tak serio to się myje. Zagadkowy" - Anna
"- Kuba, uśmiechnij się
- NIE NIE NIE NIE NIE---
- Chciałam sprawdzić, czy myje zęby
- ---NIE NIE NIE!!11
- Czyli nie myje" - dialog życia Kuby i Anny

Następny cytat wymaga profesjonalnej ilustracji i słów wstępu.
Otóż to dzieło sztuki narysowała na tablicy pani od historii sztuki. Jak zapewne wiecie, historia sztuki to moja ulubiona lekcja. Siedziałam sobie, rysowałam siebie i Marcina w szkicowniku i... nagle na tablicy pojawiło się to. To plan katedry.
"Nie będę wchodziła w szczegóły"
Z jakiegoś powodu nikt jeszcze tego nie zauważył.
"Z czym wam się to kojarzy?"
Cichy śmiech.
"Z chórem schodkowym w <gdzieśtam>"
Ja do tej pory płaczę.

I moja dalsza historia też miała być cytatem, ale w sumie można to rozwinąć.
Otóż, szłam sobie z moim wspaniałym Damianem ulicą, kiedy nagle naszym oczom ukazało się niesamowicie słodkie dziecko. Ruda, piegowata dziewczynka. Ze ślicznym warkoczykiem zawiązanym kokardką. W kochanej, puchatej bluzie z uszami misiaczka. Damian (Uprzejmy pan szczur z poprzedniej notki. Tak, to był autentyczny cytat.) zaczął piszczeć i mówić rzeczy w stylu "Borze Beza patrz jaka ona kochana iset hsoietg gt jaka słodka iewth chyba obudził się we mnie instynkt macierzyński" i ciągnął tak swój monolog...
...dopóki dziewczynka nie spojrzała na niego i nie powiedziała "PRZESTAŃ TAK DO MNIE MÓWIĆ BRUDASIE"


I wydarzył się też koncert wspaniałego zespołu jakim jest Pozytyw. Jest to (jak sama nazwa wskazuje) bardzo pozytywny zespół. Gra bardzo pozytywną muzykę o niewidzialnej materii i tak dalej. Do tej soboty grał tam jeszcze Człowiek Jakub znany na tym blogu z bycia "kaktusem z gitarką". Miało być pozytywnie, miało być z jajem, miał mieć na sobie strój truskawki. Niestety pod presją społeczeństwa rozmyślił się kilka minut po założeniu go. A zdjęcia nie wyszły. Więc go narysowałam.

Ich wokalista być może nie jest najlepszym wokalistą w Polsce (a nawet w Gryfinie), aczkolwiek ma bardzo fajne włosy. W sumie cały czas jak tam siedziałam, to miałam ochotę go smyrać po głowie. Niestety, obawa przed narobieniem siary komuś kto dał mi bilet za darmo była silniejsza. Później kiedy siedzi się z taką osobą w ławce na pszyrze, to widzisz w jego oczach "dlaczego to zrobiłaś? powiedz mi dlaczego...?" i ból.


^ ^ ^ W taki pozytywny sposób zapamiętałam tamten dzień. Szeroki uśmiech, słonecznik na czubie, wesołe machanie kablem od mikrofonu przy śpiewaniu Moskffy.
Uczcie się od tego człowieka jak żyć.
Było mi go żal jak chodził smutny, bo jakieś 390573489674ehgt93y8467 razy w ciągu jednego dnia usłyszał, że jego wokal się po prostu nie nadaje.
A to żeby nikt nie narzekał, że zero foteczek:


Gracjan pomiędzy nogami Szyszoka.


Nasze błagania o przesunięcie kartkówki.


Fajne pchełki. Od lewej: Wons, Szysz, Ja, Kuba


Sztuka.

I nie wiem czemu piszę o tym na końcu, bo to było najwcześniej. Adzia miała urodziny. I miała party hard w swoim domu. Jedliśmy ciasto, piliśmy 7upa i graliśmy w bierki. Hoho. Ależ was nabrałam. Tak naprawdę to nie było bierek. Ale wcisnęli mi hot doga, pletli mi warkocza i tańczyliśmy do dziwnej muzyki. Jeeeej.

I żeby Marcin nie narzekał: KC MARCIN. Jesteś moim ulubionym gimbusem.

Pozdrawiam
Człowiek Frajer

 Na koniec ja, Kuba i nasze takie same swetry.

2 komentarze:

  1. Z Twoim przeglądem to tak, jak z moją pracą na zajęcia. Wiedziałam o niej od dwóch tygodni, robię ją dzisiaj. Zajęcia o 10, jest 8 xD
    I jest mi przykro, że kochasz Marcina, a mnie nie ; ;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Marcin mi bóldupił żebym to napisała.
      Dobrze wiesz, że jesteś moim Iryskiem Irysku. ♥ ♥ ♥

      Usuń

Ktoś pisze mi komentarz, jeeeej.

© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Freepik FlatIcon