Czterech na pięciu dentystów poleca tego blogspota.

Dem feels

Nawet nie wiecie ile jadu zawarłam w pierwszej wersji tej notki. Próbowałam się wyżyć, oczerniając wiele znanych mi ze szkoły osobistości. Nie opublikowałam jej i nie opublikuję jej nigdy. Ludzi trzeba kochać, nam nie wolno nienawidzić. Chociaż rzucano w moją stronę słowa, których usłyszenia nie życzę nikomu na świecie - nie chcę być taka jak oni i nie będę.


Bździągwy z urojeniami, chamy, prostaki, glonojady, które kolekcjonują zakochane w nich naiwniaczki, oszuści i inne gnojki - do powiedzenia mam jedno:


Spędzam właśnie świetne, rodzinne święta. Z walkami o telewizor, śmianiem się z kuzyna, który z dupy podał nas do sądu, wspólnym oglądaniem Frozen, upieczonym dla mnie ciastem, paskudnymi ciastkami z ciecierzycy (speszyl by Beza), które zrobiłam dla taty, prezentami na lotgd, spacerami z piesem i wysyłaniem znajomym z Internetu swoich chorych snapów. Pogodziłam się z ludźmi, na których dawno temu bez powodu się wypięłam. Rozdałam w szkole prezenciki i inne bzdety, dogryzłam jeszcze komuśtam (czy inaczej byłabym sobą?), a potem wszyscy poszliśmy do Wehikułu Czasu. Żartowałam. To ja sprawdzałam godziny otwarcia, więc, rzecz jasna - pub był zamknięty. Poszliśmy za to do Oli grać w jej Disney'owską planszówkę, a jej dwa yorki wbiegały nam w karty gryząc się i warcząc.

A wcześniej? Po zorientowaniu się, że kapeć, który na moje problemy reaguje tekstami typu "idź do terapeuty" czy "twoja choroba mnie brzydzi" i ukrywał mnie przed swoją rodziną kocha jedynie siebie, doszłam do wniosku, że przez długi czas się nie szanowałam. Jestem tak samo wartościowym człowiekiem jak inni, więc nie powinnam żebrać o uwagę tych, którzy mają mnie w głębokim poważaniu. Jestem sobą również dla samej siebie. Mój świat jest wart powrotu.


Zbliża mi się przegląd klas trzecich, a więc znowu nasiedzę się w jednej pozycji, stawiając niezliczoną ilość kresek na formacie większym niż ja sama. Genialnie! W tym samym czasie Irysek wędruje po zakładach poprawczych i więzieniach, Pieszo pisze programy, które same się zamykają, a Marcin ćwiczy grę na basie. Czuję, że świat leci do przodu. Razem ze mną.

Rok 2014 mija, a ja dalej marudzę, marnuję czas na badziewne seriale i musicale. Gram w mało ambitne gry. Czytam szkolne lektury, a następnie piszę na sprawdzianach o postaciach, które nie pojawiły się nawet na jednej stronie. Boję się pani Łąckiej-Kupiec, która już trzy razy nawiedziła mnie w sennych koszmarach. Spóźniam się na snycerstwo, bo rozmawiam o niczym z panem Kokulusem. Nie przynoszę nic w terminie. Płaczę bez powodu.

Tym razem nie piszę postanowień noworocznych. (Ostatnie skończyły się dla mnie bardzo źle.) Po prostu podziękuję wam, wszystkim, bez wyjątku. Dziękuję z całego serca każdemu, kto jest przy mnie, kiedy tego potrzebuję i jestem dumna z tego, że mogę ofiarować wam w zamian to samo. Dziękuję, przyjaciele.

Pod koniec kilka zdjęć z tej niesamowitej zimojesieni!



 

Pozdrawiam,
Człowiek Frajer

PS. Bardzo lubię Wojtka, mojego osobistego wyłapywacza literówek. ♥

Respawn

Po wielu miesiącach unikania Codziennego życia człowieka frajera - postanowiłam powrócić. Jak zawsze przed każdym przeglądem. Tym razem jednak jest to przegląd wyjątkowy, bo poplenerowy. Najpierw jednak przyznam się do rzeczy, które działy się wcześniej. (Czytaj jako: Wylać swoje żale, dać wam kilka rad, których nikt nie potraktuje poważnie, wyjaśnić powody swojej nieobecności.)

Wbrew wszystkiemu i wszystkim - dużo się przez ostatnie pół roku nauczyłam o życiu. I trochę o nie życiu. Niestety, nauki te wyciągnęłam po wielu dniach przepłakanych w poduszkę, rzucaniu przedmiotami po pokoju i innych rzeczach, które zdarzają się osobom ze złamanym sercem. Jeśli zapytacie: czy jest lepiej? odpowiem szczerze: nie. I nie uwierzę w to, że kiedykolwiek będzie. Po prostu z czasem przyzwyczajasz się do tego, że niektóre rzeczy pozostają niezmienne i choćbyś nie wiem jak się starał - nie dostaniesz tego czego pragniesz. Całkiem prawdopodobnym jest, że nawet nie dowiesz się dlaczego to utraciłeś. Dowiedziałam się przynajmniej dzięki tej sytuacji komu w swoim życiu mogę zaufać, a komu nie. Dowiedziałam się również tego, że mam najcudowniejszą rodzinę na świecie, która bez wahania wbiegłaby za mną do ognia i wyciągnie z każdego dołka emocjonalnego jaki mi się trafi. I to właśnie rodzina i przyjaciele, którzy o mnie dbają stali się tym, co znów postawiło mnie na nogi.

Znów jestem sobą - wesołym, choć zakompleksionym bezguściem, który będzie dalej toczył swoją walkę o bycie szczęśliwym człowiekiem. Do połowy lipca jeszcze ryłam po ziemi zębami, a potem zaczęło przechodzić. Na woodstock dobrego nastroju nie wzięłam, ale wyjątkowo spakowałam dobrą ilość skarpetek.




Rozbita w Obozie Króla Talibów z gotami, jakimś kolesiem 1, 2, 3 i 4, Martyną, Szyszem, Maksiem, Bohdanem i Krzysztofem spędziłam kilka zacnych chwil mojego życia. Był nawet koncert SKA-P w tym roku! I Cezary Pazura na ASP. Normalnie niebo. Spotkałam również "chłopaka z grzywką na oku". Odgarnęłam mu ją z tekstem "nie rób tak, bo dostaniesz zeza". Już miał. Spojrzał na mnie groźnie jednym okiem (a drugim przypilnował roweru) i odszedł w pizdu. Ciekawe jak tacy radzą sobie na wojnie w pogo. Trafiłam również na pana Korwinistę, który to wskoczył na falę na Azotoxie. (Piosenka - Dla wszystkich polityków tego świata AKA jak ja was k**wa wszystkich nienawidzę.)

Czas ten (niestety) minął bardzo szybko. O dziwo w tym roku całego lata w domu nie spędziłam. Łaziłam to tu to tam. Byłam nawet z Szyszem nad morzem. Zdjęć nie wstawię ponieważ wstyd i bokserki w tygryska! W każdym razie - we wrześniu pojawiła się szkoła. Długo do niej pochodziłam, bo już po tygodniu wyruszyliśmy na plener do Niemojowa.






Niemojów miejscem był, jest i będzie wspaniałym. Ośrodek pełen przystrojonych manekinów, bibelotów i obwieszony pracami uczniów szczecińskiego plastyka. Zajazd gościniec - jak w domu. No, może nie do końca. Obiady były niedobre. Kilka godzin łażenia po górach dziennie sprawiało jednak, że wszyscy jedli co było, a potem jeszcze dopychali się płatkami z mlekiem.

Pan Biernacki to nauczyciel wyjątkowy. Skala szarości to dla niego pestka. Gdzie ty tam kurwa widzisz zielony?! Toż to niebieskawe szarości są! Słowa te stały się od ich wypowiedzenia mottem całego wyjazdu. Idealnie podsumowała go jednak Oliwka:
- Oliwio, czego nauczyłaś się na plenerze?
- Myślenia - odpowiedziała Oliwia.
- A co teraz robisz?
- Myję kalosze w zlewie.
I tyle.

A jednak - dziękujemy Biernatorowi za te spędzone wspólnie chwile. Zgodnie stwierdziliśmy, że nauczyliśmy się od niego właściwie wszystkiego. Cierpliwość tego dzielnego człowieka nie zna granic.

Teraz jednak muszę walczyć. Walczyć o zdanie.
To dlatego zbliża się koniec tej wspaniałej notki.
Podsumowując:

Marcin nadal nie ma dziewczyny.
Ja wróciłam do punktu wyjścia z pierwszej notki w historii tego bloga.
Irysek jednak nie idzie na medycynę, bo chce nawracać zbuntowane dzieci.
Czyli żadne z nas nie ruszyło się na krok od zeszłego roku.

Mogę jednak powiedzieć jedno:
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Zapraszam jeszcze na mojego tumblra:
bezazzxx.tumblr.com

i do wspólnej zabawy na smoku www.lotgd.pl !

Pozdrawiam was,
Człowiek Frajer

PS. Co was nie zabije to was wzmocni!


Pozdro z artystycznych konf przedprzeglądowych!

Dupa

Moja pierwsza smutna notka na blogu w historii. W sumie nic tutaj nie wymaga komentarza.


Jan Kasprowicz
Czekałem na ciebie wczora

Czekałem na ciebie wczora,
Od rana czekałem do rana,
Wywiodła mnie w pole tęsknota,
Miłością twoją pijana.

Przenigdy już czekać nie będę,
Takem chciał zarzec się w gniewie,
Lecz kłamstwo jest obce mej duszy,
O fałszu nic serce me nie wie.

Więc powiem ci prosto i szczerze,
Ty moje dziwne kochanie:
Chociażbym wieki miał czekać,
Dość woli na to mi stanie.

Bo cóż ja mam czynić, niebożę,
Jeśli nie czekać do końca?
Wszakże ty jesteś zachodem
I wschodem mojego słońca.

 

Wisława Szymborska
Portret kobiecy

 

Musi być do wyboru,
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
Czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspera i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

 

 Pozdrawiam
Człowiek Frajer

Punk as fuck

Nie pisałam tu od stycznia. Pilnujcie mnie i krzyczcie, bo inaczej znowu będę czekała aż tych wydarzeń się nazbiera, a potem wstawiam kolosy. Najsmutniejsze jest liczenie na to, że jakikolwiek człowiek dotrwa do końca tych marnych wypocin.

Dnia 16 lutego teoretycznie przestałam być małą Bezią i teraz mogę sobie sama kupować kurtyzany, koks, piwo i cigarety, bo to wszystko jest mi bardzo potrzebne. (Tak naprawdę to ani razu jeszcze nie zasmakowałam tej wspaniałej dorosłości, ale liczę na to, że jednak urodzenie się w lutym zadziała w niedalekiej przyszłości na moją korzyść.) Generalnie to jedną z zaproszonych osób, które nie przybyły był niejaki Paweł. Pierwszy raz Ada mogła poczuć się samotna. Solo mid i te sprawy.


Jak sami widzicie - zostało to nawet udokumentowane tym oto zdjęciem. (Mamo, to zdjęcie jest dla żartów. Nie zabieraj mi komputera.) Z tego miejsca pozdrawiam również tatę Ady, który okazał się być dzielnym czytelnikiem mojego bloga.
Była to impreza bardzo dzika. Przyjechał na nią Irys, który tułał się do mnie kilka godzin pociągiem z potwornego miejsca jakim jest Łódź. Jedliśmy kanapki od mojej mamy, upieczone przez nią ciasto i słuchaliśmy Braci Figo Fagot oraz hitów z polo tv. Legenda głosi, że Dominika napiła się łyka piwa, ale to tylko ploty.

Pojechałam również do wspaniałego miasta jakim jest Chojna w celu złożenia wniosku o wyrobienie mi dowodu osobistego. Pani w urzędzie pocisnęła mnie srogo, wypełniałam ten sam papierek 6 razy i okazało się, że jest mi potrzebne więcej dokumentów. Rodzina wysłała mi to kurierem przepraszając dwa razy, że muszę spędzić jeszcze jeden dzień z babcią. Ta dodatkowa noc była katorgą. Dostałam ulubioną zupę, kopytka, kilo szynki, cukierki i dwie taczki miłości. (Tak naprawdę to zostawiła mnie z jedzeniem i poszła na ploty do sąsiadek.)
Mamy również nową szkolną tradycję. Cotygodniowa słitfotka w lustrze na głównym przedmiocie zawodowym zawsze spoko. (Lub jak to mówi Szyszok: snycerka tysionc.)





Niestety krążąc po facebooku Szyszoka zbierając wszystkie Morning Wood trafiłam również na akt przemocy. Otóż 10 marca 2014 roku niejaki Jakub M. odwiedził salę form użytkowych w celu (nieudanego oczywiście, przecież taka wspaniała osoba jak ja nie będzie się zadawała z jakimś brudem) podrywu. Tak naprawdę był to jednak niecny plan zalania mojego projektu ramy w skali 1:1 herbatą. Udany.

Na moim blogu nie ma też wzmianki o balu karnawałowym. Dzięki temu wspaniałemu strojowi mogłam poczuć się jak prawdziwy fan lotra i gwiazda polish ulzzang generation.


Ponieważ generalnie nikt nie wie czym jest PUG: Jest to grupa na fejsbuku gdzie małe dziewczynki (czasami starsze też) nakładają sobie dużo tapety i piszą, że są koreańskimi pięknościami, j-rockowcami, żywymi lalkami i tak dalej. Jak masz ładne zdjęcie i jesteś zgrabna to wszyscy ci gadają, że jesteś super kawaii desu nintendo sega. Jak masz brzydkie zdjęcie albo jakąś wyjątkowo dziką urodę, to w "delikatny" sposób uświadamiają ci, że jesteś po prostu brzydki i nie nadajesz się na gwiazdę PUGa. Na szczęście jeśli nie wpisujesz się w PUGowe kanony piękna to zawsze możesz oprawić sobie zdjęcie w chińskim programie graficznym xiuxiu, a potem zmniejszyć jakość (inaczej widać, że twarz jest wygładzona trzema milionami filtrów i komputerowym podkładem). Potem podpisujesz "sory, że tak ziemniakiem xD, ale kamerka w laptopie" i jedziesz z koksem. (Ostatnio zauważyłam, że jak masz więcej masy albo nie radzisz sobie z mejkapem, to zawsze możesz ściąć włosy i napisać, że jesteś tomboyem/chłopczycą.) Komentarz pod fotką poleciał od adminki. Zawsze wiedziałam, że mam zadatki na Azjatę. :----) A więcej możecie poczytać tutaj https://www.facebook.com/PolishUlzzangGeneration

Pod koniec tej wspaniałej notki chciałabym was zaprosić na wspaniały blog mojego początkującego kolegi Marcinka: http://czlowiekmarcin.blogspot.com/
Zaktualizowałam też archiwum głupich screenów i noobienia w lola.
Pora zacząć uczyć się na jutrzejszy sprawdzian, bo jest 37 minut po północy.

Pozdrawiam,
Człowiek Frajer
Człowiek Ada ♥

PS tak naprawdę to kocham Kubę, ale mu tego nie mówcie. Jeszcze zrobi mi kanapki albo coś. Nie to, żebym chciała.

Znowu w życiu mi nie wyszło

Nie było mnie cały grudzień. Mam dwa zagrożenia. I powinnam teraz pisać referat z historii sztuki. Takie momenty są idealne, żeby stwierdzić: Hej, jest 4 stycznia. To już następny rok. Ciekawe co z mojej listy postanowień noworocznych udało mi się zrobić, a co nie.



^ ^ ^
Odpowiednia muzyka do tego co zaraz nastąpi.




1. Nie zabijaj przedmiotów przez przypadek
Tego chyba nawet nie chce mi się komentować.  Jeszcze w ten wtorek spaliłam Kubie koc na farelce. Nie wyszło.
 

2. Uśmiechaj się do ludzi
Ciężko mi ocenić jak z tym poszło. W każdym razie lekcje niemieckiego w plastyku mi pomogły. Chyba wyszło.

3. Nie płacz, że nikt cię nigdzie nie zaprasza - ty zaproś jego, a jak nie przyjdzie to wpierdol
DOMINIKA MNIE WYSTAWIŁA I NIE PRZYSZŁA DO KINA NA KRAINĘ LODU :-( NIE WYSZŁO

4. Przestań jeść te schabowe, masz wystarczająco dużo masy
Prawie zapisałam się na fitness. Nie wyszło.
 
5. Przestań śpiewać w autobusie Elektryczne Gitary i piosenki o małżach
Teraz śpiewam niewidzialną materię wspaniałego zespołu jakim jest Pozytyw. Nie wyszło.

6. Patrz pod nogi, nie upadaj
W sumie to nie pamiętam kiedy ostatnio się wywaliłam. To mi się udało. Wyszło.

7. Podejdź do niego i powiedz mu co czujesz
:> Wyszło.

8. Nie zmuszaj Maćka do oglądania kucyków
Maciej się już nawet do mnie nie odzywa. Powiedział mi, że jestem pojebana. Nie wyszło.
 

9. Oddaj koszulkę z Disney Worldu do lumpa, bo i tak nikt ci nie uwierzy, że byłaś tam na ferie
Moja mama ją nosi. Wyszło.

10. Jesteś bogiem, uświadom to sobie sobie 
Bezoistów wciąż przybywa. Wyszło.

11. Przestań fakin moralizować innych, kiedy sama jesteś nieodpowiedzialna 
Jeszcze dzisiaj bóldupiłam na grupach o lolu i dla "polskich rysowników mangi". Z jednej mnie usunęli za "soraka bo leczy". Nie wyszło.

Wynik ostateczny: 6 nie wyszło, 4 wyszło, jedno nie wiem.



Ten rok był dla mnie bardzo pracowity. Dowiedziałam się bardzo wiele o efektach gitarowych, digletach, nauczyłam się wreszcie rysować kucyki w takim stopniu, żeby chociaż trochę mnie to satysfakcjonowało, odkryłam, że fotografia jest moim powołaniem, wbiłam silver II i jestem bardzo szczęśliwa.

I nawet się trochę życiowo ogarnęłam.

Pozdrawiam serdecznie,
Człowiek Frajer
© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Freepik FlatIcon