Czterech na pięciu dentystów poleca tego blogspota.

Pierdolona era techno

Za nami już połowa września. To najwyższa pora, by napisać notkę na mojego świetnego bloga. Ogólnie, to uwielbiam to robić. Szczególnie dlatego, że prawdopodobnie jedynymi osobami, które czytają te wypociny są Marcin, Irysek i moja siostra. Dni stawały się coraz krótsze i krótsze... aż w końcu nastał przegląd. Czuję się z tym źle, ale przyniosłam na niego kuce. Mimo to, z wynikiem 8 prac na 300 (dwóch zapomniałam, więc są dwie do przodu na  wrześniowy, #win) i oceną 4 wciąż jest SPOKO. Nie jestem do końca pewna jakim cudem zdobywam pozytywne oceny na tych lekcjach.
Pierwsze klasy w tym roku są jakieś dziwne. Najbardziej przeraża mnie dziewczynka, która przedstawiła się "cześć, jestem Pierdoła". Ale opowiadała mi potem o swoich żółwiach, więc powiedzmy, że wciąż jest SPOKO.
Nie będzie tu jednak combosa SPOKO. Ponieważ nasze projekty pater są bardzo ZŁE. Zapomniałam, nikt nie wie czym jest patera. To jest taka drewniana misotacka na owoce. Sama do końca nie rozumiem jak to ma wyglądać. I stąd nasze bajeczne projekty.


Przedstawiam wam ukrytego penisa (by Ola), paterę z liściem Anny i mój bekon.
A to moja praca na informatykę.


Międzynarodowe biennale plakatu należy do mła.
A to Gracjan jest modelem i nie może się ruszać.


Potem próbowałam to powtórzyć na ruszających się ludziach i połowa moich dzieł wygląda jakoś tak:


Właściwie, to mam wrażenie, że nauczyłam się ujmować brzydotę ludzi. Nawet jeśli tacy nie są. (Szczególnie jeśli nie są. Dlatego to zdjęcia wzbudzają taki szok.) Niestety nie mogę wstawić tu przykładu, bo Kubie będzie przykro. A to byłoby niemiłe, bo dał mi z dobroci serca słuchawki i wciska mi jedzenie. Uznajmy, że mój telefon po prostu nienawidzi świata i zapisuje w sobie obrazy waszego wewnętrznego bulu i nienawiści.
No i mam kolejne świetne cytaty z lekcji plastykowych.

Pan Niedochodo ze zdenerwowaniem do Anny: Ej blondyna!
Oburzona Anna: Ej łysy!

Wszyscy zamilkli. Czekali na reakcję. Oboje się śmieją. Wszyscy się śmieją.
Myśleliśmy, że to sytuacja jednorazowa, jednakże po tygodniu...

Pan Niedochodo ze zdenerwowaniem do Anny: Ej blondyna!
Oburzona Anna: Ma pan coś do mnie??//1!!11 Ja mam na pana więcej.

Naprawdę, nie wiem jak to się dzieje.
Tak poza szkołą, to graliśmy rankedy z Marcinem. Wbiliśmy Silver II tylko po to, żeby z niego spaść od razu do III. Przynajmniej odkryliśmy piękno wege rapu. Stwierdzam, że Marcin jest bardzo pozytywnym gimbusem. A z tych mniej pozytywnych rzeczy można się pośmiać. (Na przykład z tego, że planują z kolegami sylwestra w połowie września i każdy z nich chce zrzucać się po 200 złotych. Ponieważ "siarkofruty są za słabe". A to koxy.)
Chyba jednak nie powinnam tego komentować, bo sama jestem failem życia. Siedziałam sobie i jadłam kanapkę, a tu nagle słyszę z głośników: "Jezu m- dlaczego m-mnie rozbierasz, przestań mnie rozbierać". Nie wiedziałam jak zareagować. Marcin wrócił do komputera. "Twoja mama cię rozbierała...?" Marcin zaśmiał się. "Nie, to mój pies." Odetchnęłam. "Już chciałam powiedzieć, że każdy ma prawo poczuć się odrobinę samotny". Mama Marcina cały czas była w pokoju. Podobno się śmiała.
Chyba już nie jestem zaproszona do Tomaszowa.
Muszę zrobić kolejną partię naszywek Bezoistów. Niestety nie ma już Iryska, który mi pomoże.
A Dżoana nazywa to Bezizmem. To brzmi jakoś tak zbyt niemiecko...
PUG boli mnie w śledzionę.
Już czuję święta.
Bigos.
Niedługo znowu jedziemy do Niemiec i kupię sobie mleko o smaku coca coli.

Pozdrawiam,
Człowiek Frajer

PS. - Szyszok, zaśpiewaj mi refren swojej ulubionej piosenki! - Dududumdum, dududumdum...
© Agata dla WioskaSzablonów | Technologia blogger. | Freepik FlatIcon